Głośne uff rozległo się ostatnio w moich myślach. I to dwukrotnie.
Pierwsze uff pojawiło się po zdanym
egzaminie. Fakt ten sprawia, że jestem po jasnej stronie mocy, a nadmiar
wolnego czasu mogę obrócić w regularnie pojawiające się posty. Drugie uff brzmiało bardziej jak uff, nareszcie i stanowiło reakcję
na serię artykułów w popularnym tygodniku na W. Przy okazji podzielę się spostrzeżeniem,
że w kwestii jakości dziennikarstwa, ten popularny tygodnik na W zostaje daleko
w tyle za innym popularnym tygodnikiem na P, który czytam regularnie. A uff dlatego, że po lekturze widzę nareszcie gwiazdę kampanii wyborczej. Lepiej późno niż wcale. Przecież jakaś gwiazda
świecić musi. Głównie dla polityków, którzy o gospodarce i polityce
międzynarodowej nie mają bladego pojęcia. Mogą więc wskoczyć na temat zastępczy
i do woli go ujeżdżać. Kiedyś status gwiazdy nosił dziadek Tuska z Wehrmachtu,
agent Tomek i filipiński wirus. Bałem się, że teraz będziemy zmuszeni zadowolić
się płaczącymi córkami Napieralskiego, wiejskimi burakami posła Hofmana, albo,
co gorsze – spotem Palikota. Na szczęście końcówka sezonu wyborczego stoi pod
znakiem mocy nadprzyrodzonych. Wręcz diabelskich.
W zasadzie sprawa wydaje się
jasna. Telewizja publiczna ma nowego jurora w programie muzycznym. Faceta,
który podarł Biblię, przybija piątkę szatanowi i nie lubi katolików. Pal licho,
czy to obraża uczucia religijne, czy nie. Moich nie. Może dlatego, że dla mnie
jest tylko gościem, który swego czasu pozował do zdjęć z Dodą i wygrał z ciężką
chorobą. Celebryta jak każdy inny. W prowokujący sposób buduje swój wizerunek
na scenie. Kwestię bluźnierczego
zachowania Nergala pozostawiam Radzie Etyki Mediów i uczuciom każdego z nas. Za
dużo mam własnych grzechów na głowie, by przejmować się nergalowymi. Nie chcesz
– nie oglądaj. Nie pozwól też swojemu dziecku. Zanim jednak z pianą na ustach
rzucisz się na kineskop, posłuchaj co ten satanista
ma do powiedzenia w kwestii muzyki. A po ilości sprzedanych płyt i
międzynarodowej renomie wnioskuję, że coś ma. Na wizji traci kontakt z diabłem i zajmuje się tym co do niego
należy - ocenianiem uczestników. Widocznie wie, co, gdzie i komu wolno.
Tymczasem, spontanicznie
uformowane komando ostatnich prawdziwych katolików, bardzo szybko zaczęło walkę
w obronie misyjności telewizji. Voice of
Poland z udziałem wokalisty, który przez niezawisły sąd został uznany
niewinnym obrazy uczuć religijnych jest zagrożeniem wartości katolickich, ale
już program znanego podróżnika, który mówi, że gejów trzeba tępić nikomu nie przeszkadza. Nie przeszkadzało też pewnej
posłance związanej z toruńską rozgłośnią że jej właściciel, delikatnie mówiąc
nie lubi Żydów, a prezydentową nazywa czarownicą i każe poddać eutanazji. To
było dawno. Teraz w sprawie Nergala posłanka krzyczy najgłośniej i składa
wniosek za wnioskiem. Jak widać wszystko jest względne. Nawet katolickie
wartości. Zwłaszcza w czasie wyborów.
Życie gwiazdy kampanii wyborczej
do łatwych nie należy. Musi gorszyć,
śmieszyć lub po prostu być. Musi też, albo przede wszystkim, inspirować. Nergal
wszystkie funkcje wypełnia znakomicie. Posłów PiS zainspirował tak bardzo, że
napisali projekt nowelizujący ustawę o KRRiTV. Zgodnie z założeniem, jeśli 10
tysięcy płacących abonament albo zgodnie z prawem z niego zwolnionych podpisze
się pod wnioskiem o zmianę formuły programowej albo elementu programu to KRRiTV
w ciągu 2 tygodni będzie musiała zająć stanowisko. Gdyby wniosek podpisało 50
tysięcy automatycznie zniknąłby z anteny. 50 tysięcy? Próg imponujący. Oczami
wyobraźni już widzę moherową armię zwolnionych przez prawo z płacenia
abonamentu 70 – latków, którzy ustawiają się w kolejce obok kościoła lub
ulubionego supermarketu by swoim podpisem uśmiercić diabelskie audycje.
Proponuję zacząć od Roberta Janowskiego i jego Jaka to melodia? Wszak rozwodnik to i rozpustnik pierwszej wody. Dziurę
po nim wypchamy dodatkową transmisją mszy z Watykanu i serialem o siostrze
Faustynie. Zamiast nudnego Tour de Pologne
przeprowadzimy bezpośrednią relację z corocznej, dwutygodniowej pielgrzymki na
Jasną Górę. W roli komentatora - Jan Pospieszalski. Nie widzę też przeszkód, by
główne wydanie Wiadomości prowadziły
prezenterki w habicie. Unikniemy w ten sposób zbyt dużych dekoltów i krótkich
spódnic. Przydałaby się również seria programów publicystycznych – Dlaczego homoseksualizm to choroba, a
chorych trzeba izolować? lub Dlaczego
nie warto rozmawiać o pedofilii wśród księży?
Na szczęście niepisany kontrakt
na bycie gwiazdą obowiązuje do 9 października. Skończą się pomysły na ratowanie
misyjnej telewizji i wyścig po głowę Nergala. Słychać będzie tylko głośne uff!
Aleś politycznie pojechał i chyba trochę na negatywnych emocjach, ciekawe co by o tym pomyślał Pan z przychodni?
OdpowiedzUsuńMyślałem, że posty pisze się zawsze pod wpływem jakiś emocji. Jak mnie coś wkurza, to emocje są negatywne :)
OdpowiedzUsuńNiczym zacięta płyta powiem po raz kolejny, że Twoje pisanie jest mistrzowskie :) Na dodatek jeśli tak dalej będzie chyba będę musiała oskarżyć Cię o czytanie mi w myślach i podkradanie ich...AHA!...to stąd to mistrzostwo! ;P
OdpowiedzUsuńSuper! Kiedy będzie nowy post??
OdpowiedzUsuńNajpóźniej za kilka dni!
OdpowiedzUsuńrewelacja :)
OdpowiedzUsuń