sobota, 3 września 2011

Patriotyzm w namiocie


Aż dziw bierze, jakie człowiek może mieć skojarzenia. Potrafi do jednego garnka wsadzić polskie powstania narodowe, wojny, wartości dzisiejszej młodzieży i Przystanek Woodstock. Zamieszać i wyciągnąć prawicowy bigos. Mało smaczny zresztą. Tak zrobił jeden Bloger, na którego tekst natknąłem się przypadkiem, nomen omen 1 września. Szanowny Pan osądził na swoich włościach Marka Kondrata, rozstrzelał go swoimi martyrologicznymi argumentami, a ciało woził po zakątkach polskiej historii. (tu przeczytasz tekst)

Wszystko to miało być karą za wypowiedź, której udzielił w zeszłym roku (dla jasności – tekst też pochodzi z zeszłego roku) na Woodstocku w ramach Akademii Sztuk Przepięknych. Powiedział, że Polska nie jest najważniejsza Najważniejsze jest życie. To, żeby być z niego zadowolonym. Niekoniecznie szczęśliwym. A jeśli wy będziecie zadowoleni, ojczyźnie też to będzie się opłacać. Powiedział też wiele innych zdań, które wyjaśniały sens tych słów. Wiem, bo byłem. Słyszałem. I nawet biłem brawo. Szanowny Pan Bloger pewnie nie był. A nawet jeśli był, to poruszony wypowiedzią zapamiętał tylko pierwsze cytowane zdanie. Okopał się za nim wygodnie i stawiał tezy. Tyleż dziwne, co niesprawiedliwe.

Teza pierwsza: Gdyby tak myśleli Polacy to nie byłoby Polski.

Owszem. Gdyby tak myśleli, to nie byłoby jej. Ale co ma piernik do wiatraka? Wszak czasy okupacji, wojen i zbrojnych powstań minęły już dawno i najwyższa pora zacząć odnajdywać się w nowej rzeczywistości. Jesteśmy częścią zjednoczonej Europy i mamy ten przywilej, że nie musimy się tym martwić. Chwała poległym, ale nasze szczęście, że nikt nie każe wybierać – życie, czy śmierć?. Oni też by takich czasów chcieli. O to przecież walczyli. Kondrat nikogo więc nie opluł. Zaproponował swoje spojrzenie na patriotyzm. W innych czasach. Wyjeżdżajmy. Kształćmy się. Zbierajmy doświadczenia. Potem szczęśliwi wracajmy. Z korzyścią dla wszystkich.

Teza druga: Tak wygląda  współczesny patriotyzm, który serwuje się młodzieży. Wpisuje się w hasło owsiaka  “róbta co chceta” (pisownia oryginalna).

Problem w tym, że patriotyzm, jaki serwuje się młodzieży przybiera karykaturalne formy. Zamiast w szkole i domu, wita młodego człowieka na ulicy i w mediach. Niedługo skończę studia i na palcach jednej ręki mogę policzyć sytuacje w szkolnej karierze, gdy uczestniczyłem w pouczających debatach i miałem szansę zastanowić się nad sensem słowa patriota. Z lubością wpajano mi regułki i kazano na pamięć uczyć nazwisk narodowych bohaterów. Dobre. Ale za mało. Przynajmniej dla młodzieży, która szkołę w tej formie postrzega jako relikt przeszłości. I wcale się nie dziwię.

Polska nie jest najważniejsza nie wzięło się znikąd. To zaprzeczenie hasła wyborczego pewnego Pana. Bunt przeciwko stawianiu pod pręgierzem wyboru, że albo ktoś jest patriotą, albo nie. Bunt przeciwko marszom z pochodnią. Przeciwko dzieleniu na tych z ZOMO i całą resztę. Patriotyzm to pojęcie intymne i każdy musi sam je sobie zdefiniować. Może przeczytać o nim w książce i postawić na półeczce wiedzy obok Kościuszki i Żołnierzy Wyklętych. Może też w towarzystwie tysięcy takich jak on posłuchać jak inni to widzą. Zadać trudne i niewygodne pytania. Skomponować własny tok myślenia. Z takiego założenia wychodzi Jurek Owsiak. Nie prowadzi żadnego pochodu. Róbta, co chceta w tym przypadku znaczy myślta, jak chceta. Warto pamiętać, że zaprasza tam ludzi, którzy mają coś do powiedzenia. Porywają tłum swoim wolnym od uprzedzeń myśleniem i otwartością. Niczego nie szufladkują. Polecam przejrzeć listę gości i zobaczyć jak różne środowiska reprezentują. Mnie takie spotkania dały więcej, niż poprawne politycznie szkolne lekcje patriotyzmu.

Teza trzecia: Napluł w twarz naszym bohaterskim uczestnikom wszystkich powstań narodowych. Opluł wszystkie „ORLĘTA LWOWSKIE”(ciekawi mnie ilu z uczestników impry  owsiaka tarzających się w błocie, wie kim  były „Orlęta Lwowskie”). (pisownia oryginalna)

Nie wiem ilu. Wiem natomiast co innego. Na tym samym festiwalu, w tym samym namiocie spotkali się z Jerzym Buzkiem. Na pytanie z tłumu czy jest Żydem, zareagowali chórem – WSZYSCY JESTEŚMY ŻYDAMI! Ale to nic. Słabi z nich patrioci, bo tarzają się w błocie.

Szanowny Panie Blogerze,


Polecam również w ramach nauki młodzieży stosować zasady polskiej pisowni i pamiętać, że nazwiska piszemy z wielkiej litery. Wyrażają szacunek do drugiej osoby. Szacunek cechujący również patriotów.

3 komentarze:

  1. jeśli ktoś (jak ja) ma niskie ciśnienie to czytanie twórczości pana Szymona Zyberyng z pewnością je podniesie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Jak zawsze..

    OdpowiedzUsuń
  3. A właściwie jeszcze lepsze niż zwykle..

    OdpowiedzUsuń